poniedziałek, 13 grudnia 2021

Z archiwum polskiego podziemia: RICO (YANECK Recordz)

    
    Swego czasu w polskim rapie ukazało się mnóstwo podziemnych wydawnictw, które miały do zaoferowania coś kompletnie odmiennego od tych z mainstreamu, ale też nieraz prezentowały o wiele wyższy poziom, a na pewno nietuzinkowość połączoną z stuprocentową zajawką na polski hip-hop. Węszenie w tychże produkcjach zaprowadziło mnie do rapera, który skrywa się pod pseudonimem „RICO”, i był to dobry trop, bo poznałem dzięki temu dużo bardzo dobrej muzyki, która nie jest znana szerszemu gronu społeczeństwa. 

    RICO to podziemny polski raper, który na warszawskiej scenie obecny jest od 1995 roku, kiedy to zarejestrował swoje pierwsze nagrania demo. Mimo iż nie zrobiły one takiego wrażenia i nie miały siły oddziaływania na polski rap, jak produkcje 1kHz czy Trzyha, to absolutnie nie można pomijać go wśród pionierów rodzimego rapu prosto ze stolicy. Zaczynał jako YANECK i REECOSTA, by ostatecznie ukształtować swoją pozycję w podziemiu jako RICO i wydać własnym sumptem w 2000 roku materiał „Próba mikrofonu”, dostępny na kasetach magnetofonowych i płytach CD. Trzeba przy tym odnotować, że to w pełni niezależny raper, który nie był wplątany w układy Voltowo-Tytusowo-RRX’owe, toteż nie mógł liczyć na profesjonalne studio z bajerami, gigantyczną promocję i wysokie nakłady swoich płyt. Wszystko nagrał i wydał sam, począwszy od wyprodukowania bitów, przez zarejestrowanie wokali, aż do produkcji kaset i wytłoczenia płyt. Jest to naprawdę godne podziwu i chylę za to czoła przed jegomościem. Bardzo się cieszę, że powstał taki nielegal i ujrzał światło dzienne, bo na warszawskim podwórku zaprezentował coś kompletnie innego od klimatu Molesty, ZIP Składu, czy produkcji spod ręki 600V. Nie ujmując wyżej wymienionym, Warszawa po prostu potrzebowała czegoś innego od gloryfikowania ulicznego życia i bitów „jak Mobb Deep”. Na „Próbie mikrofonu” słychać pewne niedociągnięcia, a brak dostępu do fachowego studia daje też o sobie znać, ale na te mankamenty należy przymknąć oko, bo produkcja powala swoją oryginalnością i wyjściem poza ciasne uliczne schematy rapu z W-WA. Przede wszystkim brzmi inaczej, co jest jej ogromnym atutem. RICO rapuje o swoim życiu, rapowej pasji, otaczającej atmosferze, a przy tym widać, że jest zafascynowany starą polską kinematografią, bo wszelkie skity i wstępy do utworów zawierają fragmenty z świetnego filmu „Kanał” Andrzeja Wajdy, opowiadającego o perypetiach powstańców warszawskich. Cóż, to świetnie dopełnia podziemny klimat wydawnictwa. Raper czerpie bogato z dorobku klasycznej polskiej muzyki, toteż usłyszymy tutaj próbki sampli z twórczości Stana Borysa, grupy Brekaout, Kapeli Warszawskiej, czy Grzegorza z Ciechowa. Nie braknie też zachodnich akcentów, np. świetny utwór „RdoIdoCdoO” na samplu z Vaya Con Dios. W utworach znajdujemy też cuty, które zostały zaciągnięte z ówczesnego polskiego rapu, szczególnie jego psychodelicznej odmiany (Kaliber 44, 3xKlan), co połączone z techniką oraz pomysłem rapera po prostu kosi (sprawdźcie koniecznie „Niewolnik moich słów” i „Do zobaczenia w piekle”). Warstwa liryczna stoi na wysokim poziomie, nawijka (flow) jest przekonywująca, RICO jest pewny siebie i nie boi się niczego, po prostu robi to co lubi bez oglądania się na innych. Gościnnie wspierają go Symonides, Infamia, Kamikadze, a także wierni towarzysze związani z Układem Warszawskim: Nomad i Baz O.S.


    Jeśli lubicie podziemny klimat, nie jest Wam obce odkrywanie nowych lądów, a także chcecie się poczuć jak w końcówce lat 90., to musicie ten materiał sprawdzić koniecznie! 

Przy okazji zapraszam Was do sprawdzenia nowego projektu, w którym udziela się RICO, a mianowicie Podziemnego Frontu i ich najnowszego singla „Bezdomni”, zapowiadającego nowe wydawnictwo składu. Klasyczny polski rap, czyli coś co wielu lubi, w tym ja. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz