piątek, 10 kwietnia 2020

Killaz Group - głos poznańskiego podziemia

NIE TYLKO SLUMS ATTACK…
W latach 90, kiedy zaczął się w Polsce rozwijać rap, jednym z ośrodków, który działał najprężniej była Wielkopolska. Pierwszą rap produkcją wydaną oficjalnie był singiel „Anty” Nagłego Ataku Spawacza, w którym gościnnie udzielił się Ryszard „Peja” Andrzejewski. „Anty” przyjęło się bardzo dobrze, mimo iż zawierało praktycznie same bluzgi i pojazdy na kieleckiego rapera Piotra „Liroya” Marca, który wówczas osiągnął największy sukces komercyjny w polskim rapie za sprawą utworu „Scyzoryk” i albumu „Albóóm” wydanego przez BMG Poland. Nikt nie powtórzył sukcesu kielczanina, ale nie wszystkim jego rap przypadł do gustu, co pokazuje utwór N.A.S. i Peji. Na fali sukcesu skład Nagły Atak Spawacza wydał pełnoprawny album „Brat Juzef”, który sprzedał się w ilości 100 tysięcy egzemplarzy. To pokazało wydawcy – Krzysztofowi Kozakowi i innym, że warto inwestować w wydawanie rapu, a jego przekaz trafia do ludzi. Następnie nakładem PH Kopalni wyszedł debiutancki album grupy Slums Attack – „Slums Attack”, w skład której wchodzili wówczas Ryszard „Peja” Andrzejewski i Marcin „Iceman” Maćkowiak. Album przesycony gangsterką prosto z Zachodniego Wybrzeża również przyjął się bardzo dobrze, a Peja mógł się cieszyć ze swojego sukcesu. Nakładem PH Kopalni ukazały się również debiuty mniej znanych wykonawców z innych części Polski, a także seria „Polski Rap – Zakazane Piosenki”. Spawacze wydali później EP-kę „Rap I Gwałt” i najbardziej udany klasyczny album „Psychedryna ‘97”. Peja z Icemanem podbili całą Polskę swoją „Zwykłą Codziennością”, która sprzedała się w 20 tysiącach egzemplarzy. Promocja rapu ruszyła na dobre dzięki powstaniu czasopismu „Klan”, a utwór „Czas przemija” doczekał się nawet oficjalnego teledysku. Ale oprócz oficjalnie wydających już składów Nagły Atak Spawacza i Slums Attack, w poznańskim podziemiu istniała grupa Killaz Group, której początki sięgały 1994 roku. Wówczas to Dominik „Kaczor” Kaczmarek, Kuk, Piotr „Gural” Górny i Orzech założyli rapowy skład Rapscalion X, który następnie przekształcił się w Killaz Group. Zafascynowani rapem postanowili zacząć nagrywać własne utwory, oczywiście w amatorskich warunkach. Ale i to było dla niech wielkim spełnianiem marzeń. Niestety, chłopaki nie mieli takiego szczęścia jak Slums Attack….

KONFLIKT PEJA-KILLAZ GROUP
Jak wspomniałem wyżej – jeden z utworów ze „Zwykłej Codzienności”, a mianowicie „Czas przemija” doczekał się oficjalnego teledysku. Peja zaprosił do niego swoich wszystkich znajomych z poznańskich dzielnic. Nie zabrakło w nim również Dominika „Kaczora” Kaczmarka i Piotra „Gurala” Górnego - reprezentantów Killaz Group.
W książeczce do albumu pojawiły się także pozdrowienia dla tej poznańskiej podziemnej ekipy. Ale na tym dobre relacje na linii Peja-Killaz Group się kończą. 


Wszystko potoczyło się tak, że szeregi Slums Attack opuścił Iceman, natomiast Orzech odszedł z Killaz Group. Ekipa Killazów w trójosobowym składzie zarejestrowała w swarzędzkim studio „CZAD” własny materiał demo, z zamierzeniem wydania go oficjalnie na rynku fonograficznym. Nagraną demówkę podarowali Peji, żeby ten skontaktował się z Krzysztofem Kozakiem (szefem RRX Desant) lub Maciejem „Cameyem” Sierakowskim i zaprezentował im ich rapowe wyczyny. Na poważnie brali możliwość wydania własnego oficjalnego debiutu. Niestety – nie poszło po myśli chłopaków z Killaz Group. Materiał nie ukazał się oficjalnie, a obydwie strony przedstawiały inaczej wersję wydarzeń. Killazi twierdzili, że Peja przetrzymując przez trzy miesiące ich materiał, blokował jego oficjalne wydanie i nie poczynił nic by pomóc znajomym po fachu. Peja odpierał te zarzuty, naświetlając sytuację w ten sposób, że nie było możliwości skontaktowania się z Kozakiem, a z kolei Cameya nie było stać na wydanie tego albumu. Na pocieszenie można tylko dodać, że chociaż jeden utwór Killazów -„Hardkor” został wrzucony na składankę „Robię Swoję” wydaną przez Cameya w 1998 roku.



Powstał konflikt, który trwał aż do 2007 roku. Chyba aktualnie (wnioskując po Instastory Kaczora i nie tylko) też te relacje nie są za dobre, mimo dobrych relacji od pojednawczego koncertu (2007 r.) i wspólnego współdziałania na polu muzycznym (do 2016 r.).



NA NIELEGALU, CZYLI PRAWDZIWOŚĆ DLA GRY
Wobec takiego obrotu sprawy, Kaczor, Kuk i Gural postanowili wydać swój materiał własnymi siłami jako G.R.U. Escobar Records. Włożyli w to swój cały wysiłek, a ich praca nie poszła na marne. Wydawnictwo ukazało się w bardzo niskim nakładzie zaledwie 300 egzemplarzy na kasetach magnetofonowych, co czyni je obecnie bardzo unikatowym i pożądanym przez kolekcjonerów oraz koneserów polskiego rapu.

Album został rozprowadzony głównie na terenie rodzimego Poznania, ale dotarł także do innych zakątków Polski (dzięki Waspowi Wuaespecjal oraz sprzedaży wysyłkowej w Klanie). Dostępny był również w kultowym poznańskim sklepie „Acid Shop”. Jak na nielegal album został wydany bardzo porządnie, chłopaki zadbali o każdy najmniejszy szczegół, a ich rap krótko mówiąc – pozamiatał scenę. Docenili go również recenzenci czasopisma „Klan”, dając mu mocną czwórkę i zaznaczając, że jest to pierwszy w Polsce dobry album w stylu west coast bez zbędnego pozerstwa i udawania gangsterki, z czym się w pełni zgadzam.

RECENZJA
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem techniki i stylu poznańskich raperów, a ich rapem zajarałem się naprawdę mocno. Uważam, że Kaczor i Gural należą do najbardziej bezkompromisowych MC’s w Polsce, a ich rap jest niezwykle oryginalny i przykuwa ucho słuchacza tak, że chce się ich nawijki więcej i więcej.

Strona A
Album otwierają dwa wprowadzenia: „Saga Trwa” i „Intro”. W pierwszym z nich Kaczor mówi o serwowaniu przez główne media wątpliwej jakości przekazu, który prowadzi do spustoszeń moralnych i ma negatywny wpływ na życie człowieka. „Intro” to przedstawienie tego poznańskiego składu okraszone cut’ami z utworu „Hardkor”. Już słysząc to, nie możemy się doczekać muzycznego popisu od Killazów i tego co zaserwują nam rapowo. Pierwszy kawałek „Killaz Group” to muzyczne przedstawienie raperów i prezentacja ich umiejętności, szczególny zapał widać we flow Kaczora, który nawija stanowczo i bez zbędnych ceregeli. Dostajemy także prztyczki w stronę Kalibra 44 („To nie jest żadna maria, tylko grunwaldzka mafia”), które też pojawią się w późniejszych momentach albumu. W utworze „System” dostajemy opis szarej polskiej rzeczywistości i tego co dzieje się na ulicach, z zaznaczeniem, że jest też brak perspektyw na jakiekolwiek zmiany. Przyznaję, że jest to dla mnie jeden z najlepszych utworów na nielegalu, a wersy takie jak „Pijani ludzie na ulicach, skorumpowana policja / Handlarze narkotyków, dziwki, prostytuacja / Tak to właśnie jest system kraju w którym żyjemy / i zamiast chcieć poprawy ciągle w tym gównie brniemy” mówią same za siebie i wydają się być nadal aktualne. Następnie dostajemy „Dedykację”, gdzie użyto niesamowicie melodyjny sampel z klasyki polskiej muzyki, a mianowicie „Dziś jest kto inny” Reny Rolskiej. Chłopaki nawijają tutaj o dawnych beztroskich czasach, rapowych początkach, odejściu Orzecha i oddają się wspomnieniom. W połączeniu ze samplem tworzy to uroczy melancholijny klimat. Zaznaczają również, że ich ekipa była obecna od zawsze („To nie ściema, my tu byliśmy nim powstała polska scena / Killaz Group – głos podziemia”). 




Później przechodzimy do utworu „Ulica” – opowiada on o brudnym i bezlitosnym ulicznym życiu, gdzie panują morderstwa, napady z bronią i ciężka walka, gdzie żeby przetrwać trzeba być twardym i się nigdy nie poddawać. Na ulicy – jak to nawinął Kaczor – „możesz dostać w pierda i zostać poturbowanym. Następnie otrzymujemy kilkunastosekundową przerwę muzyczną w postaci „Skitu”, który zaprowadza nas do pytającego tracka – „Niebo czy piekło?”. Ekipa Killazów zadaje sobie pytanie – czy żyjemy w niebie, czy może w piekle? Brutalność rzeczywistości od razu podpowiada im, że nie jest to niebo, ale czy w takim razie – piekło? Też nie, te życie to smutne i paskudne realia, które nas otaczają. Utwór jest bardzo klimatyczny i porusza wiele ważnych tematów omijanych przez media – przemoc, alkoholizm, brak dzieciństwa u wielu dzieci, nastoletnie ciąże… W refrenie dostajemy świetny cut z utworu Icemana „Iceman atakuje” – „otwórz oczy skurwysynu, przecież nie jesteś w niebie. Świetne wykorzystanie fragmentu utworu kolegi po fachu. Po tym zmuszającym nas do myślenia i zadumy tracku dostajemy prawdziwy hardkor, a zarazem chyba najbardziej znany utwór z tego wydawnictwa, który zna każdy – „Panie policjancie”. To śmiały i odważny antypolicyjny manifest, który przede wszystkim zwraca uwagę na złe zachowania policjantów i szukaniu przez nich problemów, tam gdzie ich nie ma. Bowiem prawdziwych przestępców nie potrafią złapać. Gural z tego wszystkiego pyta: „Ile razy zło rządziło pod mym blokiem / zanim ty przyjechałeś swoim radiowozem?, a jednocześnie oskarża: „Powinieneś mnie bronić, a Ty mnie atakujesz / Z powinności swoich źle się wywiązujesz. Wersy Kaczora: „Gdy przyjeżdża policja powinieneś się uspokoić / a Ty panicznie, panicznie się ich kurwa boiszzamykają temat i podsumowują wszystko. Jest to doskonale wyprodukowany numer i trzeba przyznać, że wniósł powiew świeżości do rapu o tej tematyce po „997” Slums Attack i „28.09.97” Molesty. Stronę A kończymy utworem
Tak wiem dobrze”, w którym głównym gospodarzem jest Kaczor. Opowiada nam on swoją historię, nawijając o trudności życia i smutnych wydarzeniach, które go osobiście dotknęły (m.in. śmierć matki, gdy miał zaledwie 17 lat). Widać w jego flow wielki zapał i stanowczość, co bardzo ceni się w rapie i pokazuje bijącą z niego szczerość. Oprócz tego pozdrawia swoich przyjaciół i występuje przeciwko policji i K44 („Pierdolę policję i liczbę 44”). Na refrenie wtóruje mu Kuk rapując, że jest „jeden, jedyny na tym świecie”


Strona B
Z wielką chęcią przekręca się kasetę na drugą stronę. Rozpoczyna się ona sequelem utworu „System” – „System II (Białasy znają plan)”. Ponownie otrzymujemy opis brudnej rzeczywistości, a z rymów chłopaków widać, że chcą oni się mimo tego utrzymać w tym syfie i dać radę. Warto zwrócić uwagę na wersy, które padają ze strony Kaczora: „Trzeba coś reprezentować, trzeba mieć własne zdanie / W dzisiejszych czasach tak niewielu jest stać na nie”, albowiem pozostają one aktualne do dzisiejszego dnia i można przyznać, że nic się pod tym względem od tamtego czasu nie zmieniło. Ba, momentami jest nawet jeszcze gorzej. Z końcem utworu znowu dostajemy muzyczną przerwę, czyli skit zatytułowany „Hardkor”, który zawiera fragmenty numerów z amerykańskiej rapowej klasyki i utworu Killazów ze składanki „Robię Swoję”. Tym razem przerywnik zaprowadza nas do utworu o jakże wdzięcznej nazwie „Blaoew !”, który jako jeden z nielicznych ukazał się oficjalnie na kompilacyjnej płycie dodawanej do hip-hopowego czasopisma „Klan” (Klan CD#11). Dostajemy w nim prezentację techniki i umiejętności poznańskich MC’s, a także barwne porównania do postaci świata polityki i przestępczości. Najlepiej na bicie radzi sobie Gural, który swobodnie żongluje wersami i wyrabia swój własny styl, który będzie potem rozwijał na swoich solowych płytach. Lecz czy tak miało być?” to kolejny utwór zadający pytanie i skłaniający nas do refleksji – opisuje to co dzieje się wokół złego… Porusza problem biedy, głodu, przemocy rodzicielskiej, prostytucji, a także tego, że na świecie cierpią niewinni, szczególnie dzieci. W tej tematyce Killazi są mistrzami i serwują dosadne oraz treściwe wersy, które od razu wbijają się do głowy.
Później wjeżdża „Mistrz ceremonii”, gdzie poznajemy początki składu w bardziej rozbudowanej formie i pokazanie jaki przekaz niesie ze sobą rap spod szyldu „Killaz Group” – chłopaki są po prostu mistrzami ceremonii i nie mają sobie równych! Kolejny „Skit” poprzedza tytułowy utwór, czyli „Prawdziwość dla gry”zawiera on samo sedno albumu i pokazanie czym w życiu kierują się raperzy, z dodatkiem komentarza dotyczącego otaczającej rzeczywistości. Jak sami o sobie nawijają: „Niczym Bossowie Kartelu z gównem się nie pierdolimy / i mogą się odjebać już pozerskie skurwysyny”. Co tutaj więcej dodawać? Szczerość i bezkompromisowość, oddanie muzycznej rap pasji, o co teraz jest szczególnie trudno. Zbliżamy się już do końca wydawnictwa. Na sam koniec chłopaki serwują nam utwór „Po 1 dla białasów, po 2 dla dziwek”. Przed jego rozpoczęciem zamieszczone zostały „Pozdrowienia”, w których Gural wyjaśnia, że białasy to wszyscy znajomi i „swoi” ludzie, a dziwki to wrogowie. Sam utwór jest jednym z najdłuższych na nielegalu, a oprócz tego udzielają się w nim (co prawda symbolicznie) Kwiatas, Dudi, Qra, Qlop, August, Rafi i Czarny (Beat Squad). Pozdrowieni zostają w nim wszyscy prawdziwi hip-hopowi gracze z Poznania oraz znajomi MC’s – Beat Squad, Iceman (w składzie Slums Attack 1993-1997), Agnieszka (grunwaldzka seniorita), a Kaczor na początku składa hołd swojej nieżyjącej matce. Co warte odnotowania, są także pozdrówki dla DJ’a Decksa, którzy tworzył wówczas z Peją Slums Attack. Zasługuje to na szacunek, bo nie został wplątany w konflikt ekipy z Rychem. 


Podsumowanie
Jest to bardzo udana produkcja, a chłopaki dali z siebie wszystko, przykładając uwagę do najmniejszych szczegółów. Mało który materiał wydany na nielegalu pod każdym względem jest tak porządny. Moimi osobistymi faworytami z tego albumu są utwory:
„Killaz Group”, „System”, „Dedykacja”, „Panie policjancie” i „Lecz czy tak miało być?”. Dostajemy na nim zapis tego co działo się wówczas nie tylko na poznańskich, ale wszystkich polskich ulicach. Otrzymujemy informacje i wydarzenia z życia, o których nie dowiemy się z telewizji, radia i innych środków masowego przekazu. Jest tutaj także bunt. Bunt przeciwko złu, przemocy, krzywdzie, znieczulicy i panującej niesprawiedliwości. Jest to bardzo bezkompromisowy materiał, o czym informuje nas Kaczor już we wprowadzeniu, mówiąc: „Grunwaldzki hardkor skurwielu!”. Polecam każdemu, kto jeszcze nie zna, a ceni sobie mocny uliczny hardkorowy rap i nie interesują go kolejne kopie Molesty, Hemp Gru i Firmy.

DLACZEGO TEN NIELEGAL JEST TAK WAŻNY? 
1. To pierwszy w Polsce rapowy album w stylu west coast bez zbędnego pozerstwa i udawania gangsterki.
2. Został wydany w bardzo niskim nakładzie i własnym sumptem, bez jakiejkolwiek pomocy raperów „z góry”.
3. Killazi nagrali go w stylistyce zachodniego wybrzeża, kiedy w Polsce nie było to modne, a główne karty ze swoją stylistyką rozdawała Warszawa.
4. Jest to jedyne wydawnictwo składu, gdzie możemy usłyszeć Kuka.
5. Gural w utworze „Blaoew!” po raz pierwszy zaprezentował swoje bragga, które później rozwijał na solowych płytach.


Na koniec odsłuch klasyka:


Pan Wiktor












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz